To była świadoma decyzja: BIERZEMY KOTA DO DOMU! Od dnia 28.07.2011r życie nie jest już takie jak dawniej : dzięki Kitce kocham koty, uwielbiam fotografować koty, mogę mówić o kotach godzinami ... też tak masz? Witaj w klubie... w klubie KOTOHOLIC, fotoblog o kocie! Będzie mi miło, jeśli zostawisz jakiś ślad: mail, komentarz, lajk.
Wpisy
uwaga, attention, achtung, warning:
film jest nudny, nawet dla wytrawnego kociarza. Na filmie widać jak kot leży na kolanach u człowieka i się myje. A dokładnie jak myje swoje uszko za pomocą łapki i następnie jak myje ową łapkę. Nie oglądać w całości, jak nie ma wyraźnej potrzeby. Film umieszczam ze względów sentymentalnych i na potrzeby bloga. Film trwa pięć i pół minuty, zarejestrowany jesienią, w październiku zdaje się, jak zostałam chora w domu. Kot miał wtedy jakieś m/w pół roku.
filmik powstał przypadkowo, miały być zdjęcia, i były (początek bloga, sesja poranna, kawowa). Znalazłam ten 2 sekundowy urywek i zrobiłam z niego 20 sekund, bo się napatrzeć nie mogę :)
Dzięki kociemu zakątkowi trafiłam na stronę o pisarzach i ich kotach. Na stronie są tylko albo i AŻ zdjęcia sławnych postaci literatury światowej z ich kotami. Jakie cudne niektóre zdjęcia, ze względów oczywistych nie będę ich tu przeklejać, choć zazdroszczę temu kto stworzył tę stronę
writers and kitties
Powiem tylko, że będąc fanką literatury francuskiej (i wszystkiego co francuskie) ucieszyłam się bardzo widząc Borisa Viana z kituniem, Alberta Camusa, Colette...
ukradnę tylko jedno foto, albo dwa, no, sorry:
to jest Pan Boris Vian (uwielbiam jego pełne abstrakcji i surrealizmu powiastki)
a tu Pan Albert Camus (świetny pomysł na foto ktoś miał):
ciekawe, czy Rimbaud lubił koty.... ?
Wisława Szymborska
Kot w pustym mieszkaniu
Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
ze tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.