To była świadoma decyzja: BIERZEMY KOTA DO DOMU! Od dnia 28.07.2011r życie nie jest już takie jak dawniej : dzięki Kitce kocham koty, uwielbiam fotografować koty, mogę mówić o kotach godzinami ... też tak masz? Witaj w klubie... w klubie KOTOHOLIC, fotoblog o kocie! Będzie mi miło, jeśli zostawisz jakiś ślad: mail, komentarz, lajk.
Wpisy
czyli: nie kawunia z rana (kto jak kto, ale nasz kot kawy rano nie pija, w przeciwieństwie do mnie - bez niej żyć nie mogę!).
razu pewnego ranna kawka przysiadła nam na parapecie, miała urwane jakieś pióra u prawego skrzyła, wyglądało, jakby trochę złamane? może nie aż złamane, ale widocznie cierpiała bidula.... poakzywała dziubkiem to miejsce i gdy później , niestety spłoszona, odleciała na blok obok, leciała krzywo, widocznie z bólem lub z trudnością... Kitka jej nie spłoszyła - patrzyła tylko zdziwiona zza żaluzji.
czyli fotencja, jak dawniej...
odkąd mam Stasia i zdarzy się się, że biorę na ręce kota, nie dziecko, to mam wrażenie, że ona nic nie waży - pióreczko, leciutka jak powietrze! kitunia maleńka, teraz ją odbieram jako delikatną i niemlaże nic nie ważącą...